Do napisania poniższego tekstu zachęciła mnie i zainspirowała Edyta Górniak. Jeden z jej wpisów w mediach społecznościowych zakończyła pięknymi słowami „Jak Bóg ma uratować człowieka, kiedy ten sam się odczłowiecza”. Na marginesie, tak wiele hejtu i nienawiści wylało się z ust Polek i Polaków w kierunku kobiety pięknej, delikatnej, kobiecej, inteligentnej i utalentowanej. Przykre, że takie wzorce i zachowania budzą dziś agresję, a aprobatę takie jak widzimy na ulicach.
To właśnie nasze myśli, które zamienimy w słowa płynące z naszych ust, język którym się posługujemy, nasze uczucia płynące z kochających serc, w końcu nasze dobre działania i uczynki definiują nie tylko nasze człowieczeństwo, ale też zdrowie i poczucie szczęścia.
Pamiętajmy, że to my sami jesteśmy źródłem większości naszych cierpień więc i my sami jesteśmy w stanie być kreatorem szczęścia w swoim życiu.
Psycholog Sonja Lyubomirsky zdefiniowała 8 filarów, których pielęgnowanie pozwoli nie tylko na szczęśliwe życie, ale też na zachowanie człowieczeństwa. 4 z nich odnoszą się do umysłu (akceptacja, poczucie humoru, perspektywa i pokora), a 4 do serca (przebaczenie, wdzięczność, współczucie i szczodrość). Co dla mnie oznaczają niektóre z nich?
Właściwa perspektywa
to nic innego jak nasz punkt widzenia, który pozwala nam właściwie oceniać różne życiowe zdarzenia. Dalajlama w „Wielkiej księdze radości” stwierdził, że bolączką współcześnie żyjących ludzi jest perspektywiczna krótkowzroczność. Mamy tendencję do dostrzegania tego co blisko i w odniesieniu głównie do własnej osoby. Liczne podziały, jakie się dokonały między ludźmi na przełomie ostatnich miesięcy, wynikają z braku chęci, być może nieumiejętności przyjęcia innej, niż własna perspektywa. Wszystko co się wydarza oceniamy przez pryzmat własnego ego, stawiając siebie i własny punkt widzenia w centrum wszechświata. Ważne jest ja, moja, mnie. Ten nadmierny egocentryzm jest prostą drogą do osamotnienia i zburzenia poczucia szczęścia. Umysły ludzkie zniewolone negatywnymi emocjami, podsycanymi do tego przez media i kłócący się rząd, wprowadzą wiele osób nie tylko w stany depresyjne, ale i wiele chorób fizycznych, szczególnie chorób serca i układu trawiennego.
To jak patrzymy na otaczający świat, wpływa na to jak go przeżywamy. To nasz umysł tworzy naszą rzeczywistość. Szczególnie w obecnych czasach, pełnych napięć, niepokoju, niestabilności, ważne jest przyjęcie właściwej i szerokiej perspektywy na wszystko co się dzieje wokół.
Stare powiedzenie mówi nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i zazwyczaj się sprawdza. Z każdej sytuacji, choć na dany moment wydaje się bardzo trudna, wyniknie w konsekwencji dla nas jakieś wzbogacające doświadczenie, wystarczy sięgnąć pamięcią wstecz.
Pokora,
a wraz z nią uznanie własnej ograniczoności i nie wywyższanie się ponad innych, to wielka i deficytowa dziś cnota. Powodów do wywyższania się jest coraz więcej, nie chodzi już jedynie o status społeczny, zajmowaną pozycję, wykształcenie czy wygląd. Dochodzą poglądy polityczne i religijne, które wykorzystywane są do umniejszania wartości drugiego człowieka.
Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, mamy taką samą wartość i kiedy sobie to uświadomimy, nie będziemy mieli potrzeby wzajemnej walki i wywyższania się. Nie ma ludzi lepszych i gorszych, są tylko ludzie, a to my tworzymy w naszym umyśle ich negatywny obraz.
Im wyżej człowiek wznosi siebie, tym najczęściej niżej spada, im lepiej chce wyglądać przed innymi tym gorzej go postrzegają.
Pokora to też akceptacja wobec wielu życiowych sytuacji. Nie na wszystko co się wydarza mamy wpływ, warto więc bez obrazy i pretensji do Boga, z akceptacją i pokorą przejść przez trudną sytuację i wyciągnąć z niej pozytywną lekcję.
Ktoś kiedyś pięknie powiedział, „nigdy nie patrz na drugiego człowieka z góry, chyba, że pomagasz mu wstać”. Poczucie wyższości jest wielkim krokiem do samotności i izolacji. Bądźmy przystępni dla innych, twórzmy więzi, róbmy coś dobrego dla ludzi i świata. Chociaż różnimy się pod wieloma względami, to wszyscy jesteśmy sobie równi, jesteśmy tacy sami i każdy z nas zasługuje na szczęście, Kochaj więc bliźniego swego jak siebie samego.
Przebaczenie
to niezmiernie szlachetne uczucie płynące prosto z serca, które pozwala oddzielić czyn od jego sprawcy. Chociaż to bardzo trudne, nigdy nie wolno tracić z widoku człowieka jako ludzkiej istoty, z jednoczesnym potępieniem i ukaraniem jego złego czynu. Życie w poczuciu krzywdy wobec drugiego, z czego możemy nie zdawać sobie sprawy, jest przywiązaniem do krzywdziciela i tylko przebaczenie jest jedyną drogą do uwolnienia się od przeszłości.
W „The book of forgiving” autorzy Desmond Tutu i Mpho Tutu napisali: „bez aktu przebaczenia jesteśmy cały czas uwiązani do naszego krzywdziciela. Spętani kajdanami goryczy. Razem w jednym więzieniu. W pułapce. Aż do momentu odpuszczenia winowajcy to on będzie dzierżył klucze do naszego szczęścia, będzie naszym strażnikiem. Wybaczając, na nowo przejmujemy kontrolę nad własnym losem i uczuciami. Sami siebie uwalniamy.”
Jeśli mamy poczucie, że ktoś nas skrzywdził budzi się od razu chęć odwetu, cios za cios, A może nasze zachowanie lub postawa również się do tego przyczyniły i mamy w tym swój udział? Warto zadać sobie to pytanie. Człowiek nie rodzi się zły i okrutny, taki zazwyczaj się staje w wyniku różnych okoliczności.
Brak przebaczenia prowadzi do niekończących się pretensji, gniewu, wrogości i nienawiści, które mogą okazać się skrajnie destrukcyjne. Według filozofii tradycyjnej medycyny chińskiej pozbycie się dawnych urazów oczyszcza wątrobę z wszelkich zatorów, co z kolei umożliwia swobodne i mocne krążenie Qi obronnej oraz innych rodzajów energii. Popularne powiedzenie, że gniewając się, ranimy tylko samych siebie, jest w rzeczywistości fizjologicznym faktem.
Z serca płynie wdzięczność,
która jest zwyczajnie uznaniem i docenieniem wszystkiego tego co utrzymuje nas przy życiu i co sprawia, że nasze życie jest jakie jest.
W obliczu tragedii na świecie, gdzie wiele osób jest bez jedzenia, wody i dachu nad głową, my budzimy się w ciepłym łóżku, mamy szafę pełną ubrań, mamy ciepły dom. Ileż mamy szczęścia.
Odczuwanie wdzięczności pozwala nam delektować i cieszyć się życiem. To nie szczęście sprawia, że czujemy wdzięczność, to wdzięczność sprawia, że czujemy się szczęśliwi. Każda chwila jest darem, nikt z nas nie zna przyszłości, nawet dotyczącej dnia jutrzejszego.
Czyż to nie wystarczający powód do wdzięczności, kiedy budzimy się kolejnego dnia, w którym cieszymy się wschodem słońca, obecnością bliskich nam osób i możliwością wykonywania pracy?
Ludzie wdzięczni częściej uprawiają sporty, są zdrowsi, akceptują siebie, czują się lepiej we własnej skórze, z większym optymizmem patrzą na świat.
Współczucie
to poczucie troski wobec drugiej osoby i chęć ulżenia jej w cierpieniu czy trudnej życiowej sytuacji. To właśnie współczucie stanowi sedno naszego człowieczeństwa, niestety na świecie panuje potężny jego deficyt. Zbyt skupieni na sobie i na zdobywaniu dóbr materialnych, tracimy z oczu potrzebującego człowieka. Rodzi się znieczulica, a ludzie szamocząc się w tym świecie konsumpcjonizmu stają się coraz bardziej samotni i niespełnieni.
Pomaganie innym wzbogaca nasze serce i chroni je przed chorobami – to nie biorcy naszej pomocy powinny nam dziękować, lecz my im, za danie nam takiej możliwości. Uszczęśliwianie innych jest najszybszą drogą prowadzącą do osiągnięcia osobistej satysfakcji, a zamykając serca pozbawiamy się radości.
Szczodrość
Przyznacie, że dawanie jest przyjemniejsze niż branie. Naukowcy badający ludzki mózg odkryli, że szczodrość jest jednym z podstawowych obwodów mózgu, który ma wpływ na długotrwałą pomyślność, lepsze zdrowie i dłuższe życie. David McClellanda i Carol Kirshnit odkryli, że na samą myśl o hojności „znacząco wzrasta poziom przeciwciał w ślinie, to znaczy immunoglobuliny A, białka należącego do układu odpornościowego. Wielu ludzi dorastających w biedzie uważało, że bogactwo da im wszystko, czego nie mieli – władzę, kontrolę, miłość. Gdy wreszcie zdobyli majątek odkryli, że nie czują się wcale bardziej szczęśliwi. Pieniądze mogą dać szczęście tylko wtedy, kiedy dzielimy się nimi z potrzebującymi.
Możemy się dzielić nie tylko pieniędzmi i dobrami materialnymi, nie każdy przecież z nas ma takie możliwości. Hojność odnosi się też do czasu, jaki możemy ofiarować innym.
Zbadano, że udział w wolontariacie potrafi zmniejszyć ryzyko śmierci o ponad 24 procent. W Buddyzmie, obok hojności dotyczącej dóbr materialnych i poświęcania czasu drugiemu człowiekowi, wyróżnia się jeszcze jeden jej rodzaj – dzielenie się mądrością, nauczanie moralne i pomaganie ludziom w dążeniu do szczęścia i samowystarczalności. Zostaliśmy powołani do życia by czynić dobro, więc róbmy to. Kiedy skupiamy się tylko na sobie, toniemy w egoizmie i kończymy jak strzęp człowieka.
Do tego by być człowiekiem potrzebujemy innych. Człowiek jest człowiekiem poprzez innych ludzi. Chcemy coraz bardziej świeckiego systemu nauczania wypierając nauki chrześcijańskie. Choć prawdopodobnie proces ten jest nieunikniony, to konieczne wydaje się włączenie w edukację nauki o współczuciu, etyce, życzliwości, empatii, miłości i innych wartościach definiujących nasze człowieczeństwo, które wyrastają nie tylko z przekonań religijnych, ale są oparte na wielu badaniach naukowych. Inaczej grozi nam, że kolejne pokolenia pozbawione tych uczuć wyrosną na bezduszne trybiki kierowane przez machiny korporacji.