Moja tożsamość – kim jestem i gdzie przynależę

Nigdy wcześniej nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do kwestii poruszanych w tym artykule. Po prostu nie zastanawiałam się nad tym głębiej ani nie dociekałam. Być może dlatego, że człowiek zadaje sobie filozoficzne pytania typu „kim jestem i gdzie przynależę” w odpowiednim dla siebie czasie. Kiedy nadchodzi ten moment w życiu, w którym zaczyna się poszukiwanie prawdziwego celu i sensu istnienia? W moim przypadku dodatkowym powodem, dla którego zainteresowałam się tematem mojego rodu, była osobista historia.

Zastanów się, czy w Twoim życiu nie występują podobne sytuacje.

Twoje imię to coś, co cię definiuje – jest to twoja relacja z samym sobą. Jak odnosisz się do swojego imienia? Jak na nie reagujesz? Sposób, w jaki akceptujesz swoje imię, wpływa na twoje życie. Jakie mogą być zniekształcenia związane z imieniem?

Jednym z nich jest nadawanie imienia na cześć kogoś innego. Czy twoje imię zostało ci nadane w hołdzie dla kogoś? Może babci, dziadka, zmarłej siostry twojej mamy albo innej bliskiej osoby? Czy jako dziecko słyszałeś od rodziców: „Nazwaliśmy cię na cześć…”? Na poziomie podświadomym w takiej sytuacji niejako „wchodzimy” w życie tej osoby. Jeśli jej los nie był łatwy, a może nawet tragiczny, istnieje ryzyko, że nieświadomie zaczniemy powielać te same wzorce i życiowe trudności.

Może przedstawiasz się inaczej niż widnieje w twoim dowodzie? Na przykład masz na imię Iwona, ale mówisz o sobie Ilona – brzmi podobnie, ale to jednak dwa różne imiona. Jakie mogą być tego konsekwencje? Nieświadomie możesz żyć na dwa sposoby – przeżywając życie za siebie i jeszcze za kogoś innego. Pytanie tylko, za kogo?

A może masz inne imię w dowodzie, a inne nadane na chrzcie? Warto używać tego z dokumentów, a nie tego z chrztu. W dawnych wierzeniach imię chrzcielne miało chronić przed czarami – było jak osłona, pod którą człowiek się ukrywał, by uniknąć niebezpieczeństw.

Zdarza ci się, że inni mylą twoje imię? Ktoś regularnie nazywa cię inaczej, zmieniając twoje imię. Może wydawać się to zwykłym przypadkiem, ale takie sytuacje mogą ujawniać wykluczonych członków rodziny. Może to być nienarodzona siostra, bliźniaczka, lub ktoś, o kim rodzina milczy, kto został zapomniany w historii rodu.

Nazwisko to nasza relacja z rodem, z przeszłością naszych przodków. Jak odnosisz się do swojego nazwiska? Czy nosisz je z dumą, czy może ci się nie podoba i próbujesz je ukryć, skrócić lub zmienić?

Zniekształcenia związane z nazwiskiem mogą wpływać na naszą tożsamość i poczucie przynależności. Jednym z najczęstszych momentów, kiedy zachodzi zmiana nazwiska, jest ślub. Do tego czasu nosimy nazwisko swojego biologicznego ojca. Po zawarciu małżeństwa przyjmujemy nazwisko męża – symbolicznie „idąc za mężem”, czyli podporządkowując się jego rodowi. To naturalny, zdrowy wariant.

Jednak kiedy w tej zmianie kryją się negatywne uczucia – niechęć do nowego nazwiska, trudności z jego zaakceptowaniem, może to wprowadzać napięcie w relacji z rodem męża, a także w samej relacji małżeńskiej.

Wiele kobiet odczuwa opór przed przyjęciem nazwiska męża po ślubie. Powody mogą być różne – od braku chęci zmiany dokumentów, przez to, że nazwisko żony brzmi lepiej, po obawy, że zmiana nazwiska może wpłynąć na rozpoznawalność w biznesie. Zastanówmy się jednak, co w takiej sytuacji wysyłamy do wszechświata? 

Kiedy po ślubie kobieta zostawia swoje panieńskie nazwisko, energetycznie zajmuje miejsce swojej matki u boku ojca, co może wprowadzać pewien konflikt w relacjach. W kulturze słowiańskiej przyjęcie nazwiska męża jest tradycją, choć w innych kulturach może być zupełnie inaczej.

Są również przypadki, gdy ktoś pragnie zmienić swoje nazwisko na zupełnie inne. Często takie pragnienie może mieć podłoże historyczne, związane z bolesnymi wydarzeniami w rodzinnej przeszłości. Przykładowo, wiele osób noszących żydowskie nazwiska zginęło podczas prześladowań, co mogło wprowadzić lęk, że samo noszenie nazwiska wiąże się z zagrożeniem. Takie obawy mogą tkwić głęboko w podświadomości i wywoływać chęć zmiany nazwiska.

Rozwód to moment, w którym często powracamy do panieńskiego nazwiska. Pozostawienie nazwiska po byłym mężu może oznaczać, że energetycznie nadal jesteśmy związane z przeszłością i z tą relacją, mimo formalnego rozstania.

Data urodzenia, jak i godzina przyjścia na świat, mają dla wielu osób swoje unikalne historie i mogą mieć wpływ na życie jednostki. Często zdarza się, że rodzice, w obliczu narodzin dziecka tuż przed północą, decydują się na przypisanie dziecku daty z następnego roku, co może być podyktowane różnymi względami, takimi jak praktyczność czy symbolika.

W przypadku narodzin w roku przestępnym, gdy dziecko przychodzi na świat 29 lutego, rodzice często wybierają datę urodzenia dzień wcześniej – 28 lutego – aby uniknąć problemów związanych z obchodzeniem urodzin co cztery lata. Tego rodzaju decyzje mogą wynikać z chęci ułatwienia sobie życia oraz dostosowania daty do bardziej konwencjonalnych ram czasowych, choć mogą także wprowadzać subtelne zmiany w postrzeganiu czasu i rozwoju dziecka.

Takie zmiany mogą wpływać na percepcję czasu oraz na symboliczne znaczenie daty urodzenia, co może mieć swoje konsekwencje zarówno w życiu osobistym, jak i formalnym.

Miejsce urodzenia jest istotnym elementem naszej tożsamości, które często wpływa na nasze poczucie przynależności i dumy. Jak odnosisz się do swojego miejsca urodzenia? Czy czujesz dumę, opowiadając o nim, czy może wstydzisz się małej wioski, z której pochodzisz? Gdy przeprowadzasz się do dużego miasta, jakie masz odczucia, gdy ktoś pyta cię, skąd jesteś?

Nasze miejsce urodzenia ma fundamentalne znaczenie, ponieważ jest to punkt, w którym nawiązałeś pierwszy kontakt z życiem. Na poziomie podświadomości jesteśmy związani z różnymi warstwami naszej tożsamości. Początkowo identyfikujemy się z naszą rodziną, później z rodem i przodkami. Następnie identyfikujemy się z narodem, mniejszością i jej kulturą oraz tradycjami. Kolejny poziom to nasze państwo, a na końcu człowieczeństwo jako całość.

Migracja nie powinna prowadzić do wykluczenia z własnego narodu czy państwa. Nasze pochodzenie i miejsce urodzenia pozostają istotnymi elementami naszej tożsamości, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy czy jak zmienia się nasze życie.

Zrozumienie swojej tożsamości to klucz do odkrycia, kim naprawdę jesteśmy i jak odnajdujemy się w świecie. To pytanie o naszą przynależność, o nasze korzenie i o miejsce, które zajmujemy w społeczności.

Kim jestem? To pytanie, które odzwierciedla nasze indywidualne cechy, wartości, przekonania i to, co czujemy jako nasze prawdziwe ja. To nasze imię, nazwisko, miejsce urodzenia i wszystkie elementy, które tworzą naszą osobowość. Każdy z tych elementów wpływa na to, jak postrzegamy siebie i jak jesteśmy postrzegani przez innych.

Gdzie przynależę? To pytanie dotyczy naszych więzi z rodziną, rodem, narodem i kulturą. Przynależność do tych grup definiuje naszą tożsamość i wpływa na nasze poczucie przynależności. To, jak odnosimy się do naszego miejsca urodzenia, naszych korzeni i tradycji, kształtuje nasze poczucie przynależności i wpływa na nasze życie.

Zrozumienie swojej tożsamości i przynależności pomaga odnaleźć harmonię, szczęście i spokój. To klucz do pełniejszego życia i odkrywania sensu w naszej egzystencji. Nie zapominajmy o tym, kim jesteśmy, skąd pochodzimy i gdzie należymy, aby móc żyć w zgodzie z samym sobą i ze światem wokół nas.

Ten post ma jeden komentarz

  1. Piotr

    Przeczytałem z przyjemnością tego kolejnego posta. Tak, zgadzam się z tym że znalezienie swego miejsca i poczucia przynależności buduje nasz spokój i harmonię życia. Moje imię, może trochę nieświadomie nadano mnie po moim pradziadku. Nie odczuwam tego jako przekleństwa ani jako ciężaru. Może trochę zobowiązania by jemu dorównać. Jednak uważam że imię jako nadane nie opisuje nas. Jako dziecko czy młodzian na próby zniekształcenia mojego imienia reagowałem dość agresywnie. Dzisiaj mam do tego dużo większy dystans i na szydzenie przestałem reagować. Jeżeli mówimy o nazwisku to moja rodzina od XIX wieku była zmuszona zmieniać by uchronić się przed prześladowaniami. Tak że nazwisko nie buduje też poczucia wspólnoty. Większy problem jest z narodowością. Mam w sobie geny polskie, litewskie, węgierskie i niemieckie. Tutaj też nie jestem w stanie zdefiniować przynależności narodowej. Urodziłem się w Polsce więc wpisano mnie obywatelstwo i narodowość polską. Co innego z miejscem zamieszkania. To miejsce idealnie do mnie pasujące. Wielonarodowe, gdyż w Poznaniu widzimy wpływy polskie, niemieckie czy żydowskie. Charakterystyczna gwara jest spoiwem podobnym jak na Śląsku czy Kaszubach. Pasuje to dobrze do mojej wielonarodowej krwi. Na pytanie gdzie przynależę wolałbym powiedzieć że do grupy o podobnym poziomie empatii, asertywności i spokoju. Tak, jest to z moich doświadczeń, grupa której nie definiuje język czy wiara. Jest to wspólnota myśli, uczuć, wartości. Nie wiem czy taka grupa istnieje, ale czytając Pani teksty sądzę że tak. Ale jak się odnaleźć? Mimo że czasami trochę różnimy się w postrzeganiu naszego otoczenia, to bardzo chętnie czytam Pani wypowiedzi. Pobudzają mnie do refleksji że smutkiem muszę przyznać że bardzo, ale to bardzo rzadko mam możliwość prowadzenia takich rozmów. Pani optymizm jest trochę zaraźliwy, choć ja jestem raczej sceptykiem mającym problem przyporządkowania się do jakieś grupy. Ale mam mimo wszystko nadzieję… Pozdrowienia.

Dodaj komentarz